Z cyklu: Odcienie świata. Amerykańsko-niemieckie zderzenie światów!

USA według Antona
Zastanawialiście się kiedyś, ile odcieni może mieć świat… i prawda? W pierwszej odsłonie cyklu  „Odcienie świata”porozmawiamy o USA z Antonem – nastoletnim Niemcem z Turyngii, który obecnie mieszka z amerykańską rodziną.

J.T.: Cześć Antonie. Mógłbyś mi opowiedzieć coś o sobie? Jakie są Twoje największe pasje?

A.: Gram na kilku instrumentach, głównie na gitarze, akordeonie i pianinie. Śpiewam w chórze i solo, gram w siatkę, podnoszę ciężary. Kiedyś interesowałem się piłką nożną, koszykówką i pływaniem. Bieganie, kolarstwo, gry video i spotkania ze znajomymi to jest to, co naprawdę sprawia mi wielką przyjemność.

J.T.: Przejdźmy teraz do kwestii twojej wymiany i przyjazdu do Stanów. Jakie były najbardziej zaskakujące różnice między życiem w Niemczech, a USA?

A.: Wszystko jest dużo większe. Sklepy mają dosłownie wszystko, nawet rzeczy, których w ogóle nie potrzebujesz. Szkoła nie jest darmowa – trzeba płacić za programy sportowe. Sam płacę 100 dolarów za jeden sezon siatkówkowy. Poza tym na początku roku szkolnego, porcje w restauracjach są dużo większe niż zwykle, niektóre stacje paliw sprzedają większe burgery, oferują także darmowe dolewki – zanim skończysz coś pić w restauracji, już ktoś dolewa Ci napoju. W fast-foodach sam sobie dolewasz, ale możesz to robić tak często jak chcesz – to zupełnie darmowe. Co mnie jeszcze zaskoczyło? Podatki. Ceny, które widzisz na etykietkach nie są ostateczne. Jeśli zamówisz burgera za dolara będziesz musiał zapłacić 1,09 $ lub coś w tym stylu. Zwykle więc ceny robią się dziwne, np. 21,68 $.

J.T.: Jaka jest najśmieszniejsza sytuacja, która przydarzyła Ci się w Stanach?

A.: Prawdopodobnie wtedy, kiedy zdałem sobie sprawę, że można mieć darmowe dolewki. Zamówiłem jedzenie i coś do picia, a że szklanka była pusta znowu ją napełnili. Zdenerwowałem się, bo zamówiłem tylko jedną szklankę i wcale nie miałem ochoty płacić za kolejną. Poskarżyłem się kelnerce, która wyjaśniła mi, że dolewki są darmowe. To było żenujące, mówię Ci.

J.T.: Jak opisałbyś Amerykę w kilku słowach?

A.: Patriotyczna i wielka.

J.T.: A co z amerykańskimi nastolatkami? W jaki sposób spędzają wolny czas i relaksują się?

A.: Cóż, czas zaprząta im głównie muzyka, spotkania z przyjaciółmi, chodzenie do centrum handlowego czy kina. Poza tym wiele osób uprawia sport w różnych centrach sportowych i tutaj naprawdę podchodzi się do tego poważnie. Ludzie trenują zwykle 5 razy na tydzień – od 2 do nawet 8 godzin.

J.T.: To się nazywa poświęcenie! Mógłbyś mi powiedzieć jaka jest najbardziej szokująca scena, którą widziałeś podczas swojego pobytu w USA?

A.: Naprawdę nie wiem. Najpewniej te wszystkie strzelaniny i artykuły o gangach z racji, że jedna z 10. najniebezpieczniejszych dzielnic Ameryki znajduje się w mieście, w którym teraz mieszkam. Szczerze mówiąc zapach narkotyków w łazience wydaje się być tak normalny, jak obecność ochrony, kamer czy też szkolnych walk. Nie wiem jednak, czy to takie amerykańskie, czy po prostu tak duże są szkoły. Ponad 2000 uczniów to sporo, nie mogę tego nawet porównać z moją niemiecką szkołą.

J.T.: Co najbardziej kochasz w USA lub co Ci się tam najbardziej nie podoba?

A.: Co kocham? Najpewniej ludzi i sposób, w jaki są zainteresowani tobą i krajem, z którego pochodzisz. Amerykanie nie boją się zaczynać luźnej pogawędki, a dzieciaki mogą już prowadzić samochód w wieku 16 lat. To mi się bardzo podoba.

J.T.: Dzięki za rozmowę! Wszystkiego dobrego.

A.: Proszę bardzo i dzięki.

Taka właśnie jest Ameryka Antona – zaskakująca i zupełnie nowa. Każdy człowiek to inny obraz świata : mnogość detali, które inni pominęli. Każdego tygodnia „Odcienie świata” zabiorą Was w podróż w te bardziej i mniej znane miejsca, oraz poznacie ludzi, którzy je współtworzą, bo każdy nowy głos pokazuje kolejne ODCIENIE ŚWIATA.  Swoją podróż zaczynamy w USA,  a gdzie wylądujemy za tydzień? Tylko czas pokaże!

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments