Wbrew pozorom nie tylko sceny Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie mogą być miejscem wyjątkowych przeżyć artystycznych. Jest jeszcze jedno, dość małe, może trochę zimne, ale z tych też powodów wyjątkowe pomieszczenie, do którego warto zajrzeć. Mieści się ono za drzwiami z tabliczką „Szajna Galeria”.
Profesor Józef Szajna to w świecie teatru i sztuki – czołowy artysta, scenograf, reżyser, autor scenariuszy, malarz, grafik. W świecie wojny – numer, jak każdy z więźniów obozu, gdzie „Arbeit macht frei”.
To, czego nie dowiemy się nigdy z jego biografii, wprost wylewa się na nas z każdego z 54 dzieł, które mieści Szajna Galeria. Bezpośredniość, brutalność, okrucieństwo, strach, niedowierzanie – to początek gamy uczuć, która Was ogarnie, gdy spojrzycie w oczy przeszłości Szajny i jemu podobnych. Ludzi, po których czasami zostały tylko stosy butów, tak jak pokazuje jeden z eksponatów. Obok żadnego obrazu, rysunku, collage’u, kompozycji przestrzennej czy elementowi scenografii nie przejdziecie obojętnie, to Wam gwarantuję.
Mimo słyszanych stąd i zowąd głosów, że Szajna Galeria umarła, ja w to nie wierzę. I wciąż tam zaglądam na pół godziny przed wieczornym spektaklem na Dużej Scenie i wciąż zachęcam innych, aby zajrzeli. Ot tak, podumać, zastanowić się czy poczuć dreszczyk adrenaliny, którego nie zapewni nam żaden horror, bo ten zdarzył się naprawdę.