Piłka jest okrągła a bramki są dwie, czyli zaskakujące rozstrzygnięcia ćwierćfinałów Champions League!

Wielkie emocje, wielkie zaskoczenia i trochę mało bramek! Taki obraz pozostał po pierwszych ćwierćfinałach Champions League. Kto zawiódł a kto zaskoczył? Zobaczcie sami!
W Madrycie emocje bez bramek

Real Madryt miał się czego obawiać, bo przecież właśnie na stadionie rywali kilka tygodni temu przegrali oni z Atletico aż 0:4. Początek meczu zweryfikował jednak wszystkie wątpliwości. Real dominował na boisku, choć swoje stuprocentowe akcje marnowali Bale i Benzema. Bardzo dobrze w bramce gospodarzy spisywał się Słoweniec, Jan Oblak, który kilkakrotnie uratował swoich przed utrata bramki.

Bramek nie było, jednak dogodnych akcji nie brakowało. Zawodnikom Realu zwyczajnie brakowało szczęścia i precyzji, choć poświęcenia odmówić nie można żadnej ze stron – Mario Mandzukić biegał po boisku z zakrwawiona twarzą po starciu z Sergio Ramosem, później Królewscy także zbytnio go nie oszczędzali, co rusz obijając się o niego w walce o piłkę.

Widowisko mogło się podobać a bezbramkowy wynik podkręca tylko apetyt na kolejne mecze.

Atletico Madryt – Real Madryt 0:0.

Atletico Madryt: Oblak – Juanfran, Miranda, Godin, Siqueira – Turan, Suarez, Gabi, Koke (83 – Torres) – Griezmann (77 – Garcia), Mandzukic;

Real Madryt: Casillas – Carvajal (85 – Arbeloa), Varane, Ramos, Marcelo – Modric, Kroos, Rodriguez – Bale, Benzema (76 – Isco), Ronaldo.

Turyn o krok bliżej do półfinału

W drugim wtorkowym ćwierćfinale Juventus, z powracającym po kontuzji Pirlo, pokonało AS Monako 1:0. Turyn, który dostał się do półfinału, pokonując „Naszą” Borussie Dortmund, zdobył w tym meczu arcyważną bramkę. Już w drugiej połowie spotkania sędzia odgwizdał przewinienie Ricardo Carvalho w polu karnym a „jedenastki” nie zmarnował Arturo Vidala. Chilijczyk w idealny sposób odkupił swoje winy po straconej pewnej okazji w pierwszej połowie – zanotował przy okazji pierwsze trafienie w tegorocznej LM.

Piłkarze z Monako nie zamierzali się jednak poddawać, wydawali się wręcz jeszcze bardziej ożywić. Pięknych i strzałów na bramkę nie brakowało, jednak przy siatce cały czas stał niezawodny tego dnia Buffon. W połowie drugiej części spotkania na boisku pojawił się Dimitar Berbatov, który tuż po wejściu, o mały włos pomylił się przy strzale głową. Ostatecznie żadna z akcji nie zakończyła się strzałem w światło bramki i to właśnie Juventus pojedzie do Księstwa Monako z minimalną przewagą.

Juventus Turyn – AS Monaco 1:0 (0:0).

Juventus Turyn: Buffon – Lichtsteiner, Bonucci, Chiellini, Evra – Marchisio, Pereyra (87 – Stefano Sturaro), Pirlo (74 – Andrea Barzagli), Vidal – Morata (83-Alessandro Matri), Tevez;

AS Monaco: Subasic – Raggi (71 – Berbatow), Carvalho, Abdennour, Kurzawa – Fabinho, Dirar (51 – Bernardo Silva), Moutinho, Ferreira Carrasco, Kondogbia, Martial (87 – Carvalho).

Barcelona góruje nad gospodarzami

Mecz w Paryżu od początku wyglądał dość jednostronnie. PSG wydawało się być nieco przyćmione rozpędzoną Barcelona, szczególnie, kiedy nieoczekiwanie stracili jednego ze swoich „pewniaków” – Thiago Silva’e. Nie trzeba było zatem długo czekać na pierwszą bramkę, zdobył ją Neymar. Po przerwie przepychanka między zawodnikami – godną Leo Messiego – popisał się Luis Suarez. Bez problemu minął trzech stoperów, aby następnie z dziecinną łatwością pokonał bramkarza paryżan.

Po tej bramce wydawało sie, że PSG może już powoli żegnać się z LM, jednak po uderzeniu Gregory van der Wiela i rykoszecie od swojego kolegi Jeremiego Mathieu udało się w końcu pokonać Ter Stegena w bramce Barcelony. Później gospodarze mieli jeszcze kilka okazji na kontaktowego gola, jednak żadna z nich nie okazała się skuteczna. Dzięki temu zwycięstwu Barca może spokojnie wracać na Camp Nou, choć oczywiście rywala nigdy nie wolno lekceważyć.

Paris Saint-Germain – FC Barcelona 1:3

PSG: Sirigu – Van der Wiel, Thiago Silva, Marquinhos, Maxwell – Rabiot, Cabaye, Matuidi – Pastore, Lavezzi, Cavani;

Barcelona: Ter Stegen – Montoya, Pique, Mascherano, Jordi Alba – Busquets, Rakitić, Iniesta – Messi, Neymar, Suarez.

Rewelacja Porto, przeciwko kiepskiemu Bayernowi 

Port rozpoczęło rewelacyjnie swój pierwszy ćwierćfinał. Bayern wydawało się lekko zaskoczony wynikiem po pierwszych dziesięciu minutach – 2:0 dla Porto. Dwie bramki zdobył dla swoich Ricardo Quaresma, w tym pierwszego z rzutu karnego, po nieczystym zagraniu Neuera. Drugi gol to niebanalna pomyłka Dante, który stracił piłkę i pozwoliła Ricardo na strzał na bramkę.

Bayern był już prawie znokautowany. Nie pomógł nawet pierwszy gol Thiago Alcantara, po pietnastu minutach bez bramek. To był wszystko na co tego wieczoru stać było niemiecką drużynę. Swoje okazje miał też Robert Lewandowski, jednak jego pogoń do zwycięstwa przerwała trzecia bramka na 3:1, którą zdobył Jackson Martinez.

To wielka niespodzianka, ale to właśnie Smoki są teraz bliżej półfinału i to fc Porto może teraz spokojnie jechać na rewanż.

FC Porto – Bayern Monachium 3:1

FC Porto: Fabiano – Danilo, Maicon, Martins Indi, Alex Sandro – Casemiro, Herrera, Oliver Torres – Quaresma, J. Martinez, Brahimi;

Bayern: Neuer – Rafinha, Boateng, Dante, Bernat – Lahm, Xabi Alonso – Thiago, Muller, Gotze – Lewandowski.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments